aaa4 |
Wysłany: Wto 13:00, 10 Kwi 2018 Temat postu: |
|
Wiadomosci przyniesione przez Piere pognebily hrabiego Orlanta. Piera miala nadzieje, ze ojciec ja pocieszy, a zamiast tego, ku swemu zdumieniu, stwierdzila, ze wlasnie ona musi i moze byc pocieszycielka. Oczywiscie wiedziala, ze ojciec lubi Itale i ze bardzo go zasmucilo to, co on tez nazywal jego "ucieczka". Wiedziala, ze hrabia probowal czytac "Novesma Verba" i zrozumiec polityke, ktora zawsze napawala go zdumieniem i przygnebieniem. Piera odkryla, ze ojciec jest oderwany od swiata, a on sam mowil, ze nie ma glowy do tych rzeczy. Dlatego zalozyla, ze jej wiadomosc zbytnio go nie zasmuci. No bo co on wiedzial o przestepstwach przeciwko panstwu, o procesach, oskarzeniach, wiezieniach? Nawet mniej niz ona. Lecz jego niewiedza zamiast oslonic, wystawila go na cios.-Do wiezienia? Wsadzili do wiezienia - syna Guide'a? - Powtarzal bez przerwy. - Alez to absurdalne. Zapewne jakas pomylka, nieporozumienie. Coz takiego mogl zrobic Itale, zeby musieli go wsadzic do wiezienia? On jest dzentelmenem, synem dzentelmena, a nie typem czlowieka, jakiego zamyka sie w wiezieniu! - Kiedy jednak zaczal jej wierzyc, a jego wyobraznia poradzila sobie z tym faktem, przestal mu zaprzeczac, zamilkl i po chwili powiedzial pokornie: - Wiesz, kochanie, chyba sie na chwile poloze. Czuje sie nieco zmeczony.
Poszla z nim na gore i rozpalila ogien w kominku, bo powiedzial, ze jest mu chlodno. Lezac na skorzanej kanapie wygladal jak cierpliwy, spokojny starzec. Dlaczego to tez musi go ranic? - pomyslala z gniewem dziewczyna, kleczac przed kominkiem. Orlant Valtorskar nigdy zadnemu stworzeniu nie zyczyl niczego zlego i byl wdzieczny za wszystko dobro, jakiego doswiadczyl. Teraz byl stary, nie czul sie dobrze, Piera wkrotce go opusci, a po jego smierci majatek zostanie sprzedany. Wymykalo mu sie wszystko, co znal, wszystko, co posiadal. Zupelnie jakby napisal swoje imie na wietrze. Dlaczego wiec musi jeszcze cierpiec z powodu innych?
-Chyba przynajmniej pozwola chlopcu otrzymywac listy od rodziny - powiedzial poruszajac niespokojnie glowa.
-Emanuel sadzi, ze ten czlowiek z Krasnoy ma racje - na poczatku nie powinni zupelnie nic robic, nawet pisac. Zeby ci, ktorzy go aresztowali, zapomnieli o nim.
-To znaczy maja sie zachowywac tak, jakby nikogo nie interesowalo, co sie z nim stalo? Jak on sie bedzie czul?
-Emanuel uwaza, ze i tak nie pozwoliliby mu czytac tych listow.
-Nie pozwoliliby mu czytac listow od wlasnej rodziny? Co w tym moze byc zlego, skoro jest zamkniety w wiezieniu? Nie rozumiem. Nic z tego nie rozumiem.
-Moze pozwola mu otrzymywac listy. I oczywiscie Emanuel pl |
|